..does it hurt to be dead? Burdel w mej głowie.. jak w damskiej torebce..

21Jun/10Off

przystanek tarchomin. wczoraj.

dziś (patrz data wpisu) wrócił mi słuch. ja się chyba za stary robię na koncerty. ale do rzeczy.

koncert się opóźniał, więc z żoną zrezygnowani poszliśmy na gastronomię. pokątnie usłyszeliśmy, że bohater zawsze się spóźnia i nie ma co się stresować. jak się zjawi to będzie. gwiazda spóźniła się prawie godzinę. chciałem napisać "przyszła", ale sama w stanie nie była, została przyprowadzona na dwóch dodatkowych ramionach. od razu zasiadła przed stołem, pierdolnęła lufę na otwarcie i potoczyła się dalej, już w kierunku sceny. zdążyła jeszcze wybełkotać "taki jest właśnie rock'and'roll" i się zaczęło.

sam koncert był bardzo przyzwoity, niesmak "stanu nieważkości" bohatera pozostał.

pozwalam przeczytać również to:
- samotny koder vs. mąż programista
- Na prigliadku, na prikusku
- wielka woda w Warszawie
- przyjacielu ustąp miejsca
- przegląd rowera warszawa
Comments (0) Trackbacks (0)

Sorry, the comment form is closed at this time.

Trackbacks are disabled.