dojazd do pracy
dojazd w czternascie minut do pracy (żoliborz -> śródmieście) w Warszawie poszedł się jebać. najpierw w związku z zamknięciem wiaduktu nad Dworcem Gdańskim, później z przeprowadzką na "ciasne, ale własne". teraz już nie wiem ile będę musiał jeździć do fabryki po przeprowadzce.
zjebało się po całości.
pekin daleko (widać na focie w tle), samochodów pełne trzy pasy. czas otwierać szczęki z warzywami na osiedlu, chyba.
pozwalam przeczytać również to:- mieszkanie na prowincji
- psie gówna
- urban sprawl
- przegląd rowera warszawa
- aquapark pod Warszawą
koniec zimy (na Senatorskiej)
ostentacyjne zrzucenie ostatnich zasp śniegu z dachu budynku ZUSu przy Senatorskiej chyba w końcu zwiastuje koniec zimy. i dobrze. pozostają nam tylko w pamięci obrazki, które widzieliśmy zza okna jak na przykład zrzucanie przez "profesjonalistów" śniegu z jednego dachu na drugi. możnaby to nazwać podkładaniem świni. tylko chlew inny ;-)
z rozrzewnieniem będziemy wspominać tę zimę. ostatnią. fabryka zmienia lokalizację. tym razem mam nadzieję obserwować stłuczki samochodów i lądowania samolotów przy warszawskim Okęciu. jak będzie? to się już za dwa dni okaże (patrz data wpisu). nie dopuszczam jeszcze do siebie myśli jak będę tam dojeżdżać komunikacją miejską. masakra..
pozwalam przeczytać również to:- usuwanie sopli
- Na prigliadku, na prikusku
- za oknem pada śnieg
- sopel gigant – suplement
- zimowa wizytówka Warszawy
se c901 zdjęcie
się musiałem pochwalić. to moje pierwsze zdjęcie zrobione komórką. nie ma co - eryk c901 w tym temacie daje radę. bardzo mocno. czuję w końcu komfort, że jeśli chcę zrobić "jakieś" zdjęcie to nie muszę dźwigać sprzętu ze sobą. specyfikacja techniczna: pięć megapikseli z fleszem rządzi. szkoda tylko, że kamera (choć z bardzo mocną lampą) ma rozdzielczość 320x240 pikseli. nie da się kręcić pornofilmików w hd, niestety.
pozwalam przeczytać również to:- gwiazdor
- bielactwo nabyte
- living pictures – suplement
- gdybym..
- living pictures
65_redroses | ewa ewart w tvn24
kurwa.
nie powinienem tego oglądać, za miętki jestem. ale robię śledztwo, bo od wczoraj (patrz data wpisu) cały świat o tym pisze. główna bohaterka dokumentu umiera na serio i każe wszystkim dopisywać komentarze na swoim blogu. czas gra już na niekorzyść, nie wiadomo kiedy jej życie zgaśnie i jak długo jeszcze będzie mogła je czytać.
straszne to. uświadamiam sobie, że ja będę zdychać dokładnie tak samo. żaden dzień nie jest dobry na umieranie.
pozwalam przeczytać również to:- w marcu jak w garncu.
- eva markvoort 65_redroses nie żyje
- kwiecień plecień
- idzie luty podkuj buty
- pingping nie żyje
na pewno chcesz wygrać na loterii?
80% zwycięzów przepuszcza swoje wygrane w ciągu pięciu lat.
pozwalam przeczytać również to:- konkurs SMS
- mś 2010
- wyniki lotto
- Hiphop vs. Peja
rok temu, słodka burżuazja
dokładnie rok temu byłem w delegacji, w Pradze. mię fabryka wysłała. i akurat był tłusty czwartek.
zakupiliśmy z CEO partię słodkości, położyliśmy na stół i zobaczyliśmy konsternację w oczach. Portugalczycy, Słowacy, Węgrzy, Czesi i Cypryjczycy nie wiedzieli co się dzieje. ktoś nieśmiało zapytał - co świętujemy? i wtedy się zaczęło przeszukiwanie Sieci pod kątem hasła "tłusty czwartek", a do mnie dotarło, że cały świat wcale nie podnieca się obżarstwem tłustej kulki. że to tylko my..
dziś w kolejce u Bliklego oczywiście odstałem swoje i wysłuchałem żali ekspedientek: "a drobnych nie ma?", "a co mi teraz pani wymyśla, jak ja już rachunek zamknęłam i paragon wystawiłam?", "a nie mogła mi pani wcześniej tego powiedzieć, zanim nacisnęłam?". tam się po prostu czas zatrzymał..
a za sklepowym oknem słodkiej burżuazji rząd bezdomnych marznąc czeka na zupę z Jadłodajni Miodowej. smutne to.
pozwalam przeczytać również to:- warszawa hamburg samolot tanio
- sikanie na siedząco – suplement
- reklama dźwignią handlu
- sygnały ostrzegawcze
- wziąłem dopalacza
przyszła do mnie ze łzami w oczach
i nie to, że "jak zwykle". ani tym bardziej, że "jak zwykle nie w porę".
bo przecież zawsze jest zła pora; zwłaszcza gdy informuję, że muszę posiedzieć przed komputerem i skupić się na literkach, żeby wyszła z tego jakaś sensowna całość. nie o to, wcale nie o to chodzi.
dała mi galerię zdjęć do przeklikania, że od samego początku do samego końca. nie, nie wytrzymałem, bo wiedziałem jaki będzie jej koniec. takie historie nigdy nie kończą się dobrze.
zdjęcia prawdziwie reporterskie. zastanawiam się jak fotograf wszedł w rodzinę, że udało mu się to wszystko uchwycić (nie, nie szukałem w Sieci studium przypadku, nie robiłem dziennikarskiego śledztwa, które zwykłem zawsze robić). zastanawiam się również jaki to ma sens? co autor chciał przekazać? zapis wydarzeń od-do? bezsens. jeśli nie był nawet dalszym członkiem rodziny to kompletnie tego wszystkiego nie rozumiem.
pamiętam Kozyrę, Katarzynę (ur. 1963) oraz instalację "Olimpia", która była zapisem zmagań autorki z chemioterapią. kto by pomyślał, że po kilku latach też zachoruję na ziarnicę? choć szokował mnie WTEDY jej ekshibicjonizm to po latach nadal nie mam zrozumienia dla takiej "sztuki"..
i nie wiem po co to wszystko..
choć oczywiście życzę autorom jak najlepiej.
pozwalam przeczytać również to:- lcd dualview – cacko do auta
- samotny koder vs. mąż programista
- testuję smartfona
- gdybym..
- plus i minus to jedyne, co widzę
czarnym kurwom chuja w dziób
zresztą, nie tylko czarnym.
dzień w dzień toczę boje z "babami przy senatorskiej", które palą papierosy stojąc vis a vis znaku "ZAKAZ PALENIA" oraz "PALENIE WZBRONIONE". praktycznie codziennie mówię uprzejmie "widzi pani, że jest tu zakaz?", po czym następuje w odpowiedzi stek mało sensownych bzdur, których już nie słucham odchodząc w swoim, dobrze znanym kierunku.
ja wiem, że to deko donkiszotyzm. i że prędzej to mię się znudzi, niż im. tyle, że się powkurwiam, podniosę ciśnienie i "z dobrym humorem" przekroczę drzwi fabryki.
a, żeby nie było. tytuł, niestety, nie wymyślony przeze mnie. taki mural (no dobra, pseudo-graffiti) jest na Muranowie, "umila" widok za oknem warszawiakom jadącym do swoich fabryk. może kiedyś sfocę nim zdążą zamalować..
pozwalam przeczytać również to:- się włanczam na euro
- polska importuje węgiel
- sygnały ostrzegawcze
- wrócił..
- bolą mnie oczy
kiedyś musiał być ten pierwszy raz
czy wychodzi taniej niż kupując w sklepie? tak, ale niewiele. czy taniej niż w knajpie? znacząco. i na pewno większa frajda. i samemu można włożyć w ryż to, co się nawinie. własnoręcznie wykręcone sushi.
pozwalam przeczytać również to:- sushi maki. wcale ich nie trzeba zawijać.
- wedla popierdoliło..
- zakupy w sklepie
- samobójca (niedoszły)
- a nie mówiłem?